Sarah Crossan, “Kasieńka”, wyd. Dwie Siostry, 230 stron.
Lektura dla młodzieży, ale ja polecam ją wszystkim. Dlaczego? Ponieważ jest tutaj całe spektrum emocji i każdy w nich odnajdzie siebie. Mamy odrzucenie, niesprawiedliwość, przyjaźń, miłość, ale też strach, poczucie inności i ból. Nie jest to wesoła i łatwa książka, ale jest prawdziwa. Napisana inaczej niż wszystkie inne książki. Niezwykle prosto, a jednocześnie zrozumiale dla każdego.
Historia Kasi, to opowieść o 12-letniej dziewczynce, która zostaje nagle wyrwana ze swojego świata i udaje się z matką za granicę. A konkretnie do Anglii. Niestety mama dziewczyny nie dostrzega niczego, poza własną misją, którą narzuciła sobie sama. A Kasia rośnie, zaczyna mieć swoje potrzeby, kocha i zmaga się z byciem “inną”. Chce być zauważona. Na początku. Później rozumie, że bycie widzianym, ma jednak więcej wad niż zalet.
Może to przez ostatnie wydarzenia, a może przez fakt, że dotyka to akurat polskiej dziewczynki, zabolał mnie fakt prześladowania kogoś tylko dlatego, że nie jest taki jak my. Smutno czytać o odrzuceniu przez powody na które nie miało się wpływu. Bo czy to od nas zależy nasz kolor skóry, pochodzenie, czy opuszczenie ukochanego miasta, na rzecz pogoni za utraconym szczęściem? Co pcha ludzi do takiej nienawiści? Od samego początku trzymam kciuki za główną bohaterkę. Jak na swój wiek jest niezwykle mądra, zbiera doświadczenie życiowe i na tyle na ile umie, w obcym języku uczy się żyć. Ciesze się, że jest tak bardzo dojrzała. I że nauczyła mnie paru ważnych rzeczy.
Polecam “Kasieńkę” nie tylko młodym ludziom, ale także ich rodzicom.
Karo.